Dekoracje ścienne jako element oceny

      Brak komentarzy do Dekoracje ścienne jako element oceny

Co dekoracje ścienne mówią o właścicielu mieszkania i co ich interpretacja mówi o interpretującym?

Po wyglądzie się nie ocenia. Tak twierdzą niektórzy. Problem w tym, że inni (których jest większość) oceniają właśnie na podstawie tego, co widzą. Patrzą więc na dekoracje ścienne i już wiedzą, kto zajmuje lokal, jakie są jego preferencje kulturalne i na kogo głosował w ostatnich wyborach. Z czego bierze się ta pewność?

Wyobraźmy sobie dekoracje ścienne przedstawiające motywy kwiatowe. Ciężkie, bogato zdobione, przytłaczające i bardzo kolorowe. Dominujące wręcz nad całą przestrzenią. Kto może mieszkać w takim wnętrzu? Dynamiczny, młody przedsiębiorca czy starsza osoba, która całą duszą należy do przeszłości? Odpowiedź nasuwa się sama, prawda?

W innym przykładzie zobaczymy dekoracje ścienne utrzymane w tonacji umiarkowanej. Można nawet powiedzieć, że oszczędne. Barwy raczej pastelowe, a same wzory nie skomplikowane. Poszukujący powierzchownej analizy wyciągnie szybkie wnioski ? to lokal należący do kogoś młodego, dobrze sytuowanego i nastawionego na sukces w życiu. Być może urządzony przez specjalistę.

Problemy zaczną się, kiedy przyjdzie oceniać bardziej indywidualne pomysły. Bo na przykład mieszkanie, które urządzone jest niedbale, w którym zgromadzone są przedmioty należące do różnych epok i tradycji i gdzie panuje artystyczny nieład trudno będzie w taki sposób zakwalifikować. Tam dekoracje ścienne odgrywać będą ważną, ale nie najważniejszą rolę. Będą jedynie podkreślać to, co widać.

Trzy przykłady pokazują, jak działają utarte schematy. Kiedy wszystko jest proste i jasne, kiedy styl dekoracji i wystroju całego mieszkania odpowiada kalce i wpisuje się w utarte schematy ? nie ma problemu. Starsi wolą tradycję, młodsi nowoczesność. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy przychodzi do oceny czegoś, co nie ma wyrazistego stylu. Albo którego styl jest na tyle różny od prostych schematów, że w zasadzie nie da się go jednoznacznie określić.

Co wcale nie oznacza, że wyciągający oceny zarzucają swoją działalność. Przeciwnie, robią to samo, brnąc coraz dalej .Okazuje się więc, że przejaw indywidualizmu oceniony może zostać jako zadzieranie nosa. Albo przeciwnie ? brak znajomości rzeczy. Na przyznanie się do błędu nie można w tej sytuacji liczyć.

Pytanie, czy taka interpretacja interpretujących nie opiera się czasem na tym samym, na czym opiera się ich interpretacja? A więc na powielaniu i eksploatowaniu klisz, które funkcjonują od dawien dawna. Kto w taki sposób podśmiewa się ze snobujących się na znawców przedstawicieli nowej klasy średniej, ten sam wpada w koleiny, które wiodą go na intelektualne manowce. Rzecz bowiem w tym, że brak gustu należy wytykać i trzeba o nim mówić, jednak krytyka ta powinna być oryginalna i oparta na nowych spostrzeżenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *